ks. Maliński czarno na białym
ks. Maliński czarno na białym
niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
242
BLOG

M.M. - ksiądz, co był człowiekiem

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Jakby ważna była tylko biografia, nawet nie ona – wystarczą insynuacje, że coś nie tak. Mnóstwo tych biografii – hagiograficznie spreparowane, panegiryczne, odsądzające opisywanego od czci i wiary, potępiające w czambuł. Bierz co chcesz. Nawet takiemu mnie poświęcono parę linii zjadliwej napaści. Ile w tym prawdy? Tyle, ile chcesz, to przecież Ty grzebiesz w czyimś życiu, czyimś sumieniu, to Ty odprawiasz sąd, jakbyś miał uprawnienia ostatecznego sędziego. Zaliczasz do „naszych” albo wyrzucasz na śmietnik, potępiając.

Aż się prosi, by zacytować śp. Mieczysława Malińskiego, którego doczesne szczątki dziś (24.01.2017) chowają na krakowskim Salwatorze: Jeżeli byś udowodnił drugiemu, że jest na świecie zbyteczny, postawisz go na granicy rozpaczy, na granicy samobójstwa.

Czasem stałem na tej granicy. Były i czasy buntu. Były różne drogi, na które mnie wypchnięto. Nie wiem, czy bym jeszcze był, a jeżeli bym był, to gdzie bym stał, gdyby nie te jego „ramki” do których przez tyle lat przychodziłem, po parę słów, które wyciągały do mnie rękę. Albo mówiły, że to uderzenie, które mnie dotknęło, z najmniej spodziewanej strony, przyszło z tej samej ręki, co dar szczęścia, radości. Z tej samej strony, co miłość. Żadnych łatwych pociech u niego nie było, słowa – zadania.

Tyle razy sięgałem do jego „ramek” w „TP”, nawet jeśli nic więcej nie czytałem w Tygodniku, jak powietrza łaknąłem lapidariów podpisanych ksiądz M.M. Czuję się jego uczniem, skreślam te kilka słów i wysyłam w „eter” w chwili, gdy różni ważni coś mówią nad jego trumną, a inni ważni już ocenili, że „umarł kontrowersyjny kapłan”. Kiedy już umilkną mowy nad jego grobem i ucichną samozwańczy ostateczni sędziowie, odwiedzę go w cichy dzień na Salwatorze. Kawał życia z nim przeszedłem.

Jeśli miałem do niego jakieś podejrzenia, to czysto krytyczno-literackiej natury. Że ma łatwość pisania, niczym Lawrence Ferlinghetti. Jeśli jednak wybaczyłem Ferlinghettiemu, to czemu nie miałbym wybaczyć Malińskiemu. To przecież nie jego wina, że ja swoje słowa składam pomału i idzie mi jak po grudzie.

Nie zasłonił mi Najważniejszego. Pokazywał w niewielu słowach, o co chodzi, ku czemu w życiu zmierzać, po co ta droga. A może tylko nauczył starać się być lapidarnym, nie dokonywać okaleczających uproszczeń a znajdować adekwatną prostą mowę.

 

(c) niziołek z Mordoru


P.S.

http://krakow.naszemiasto.pl/artykul/krakow-pogrzeb-ks-mieczyslawa-malinskiego-zdjecia,3993486,art,t,id,tm.html


inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura