21, odwrotność 12. Nieuniknione post scriptum do notki „dwanaście” o pociągu do choroby.
Sygnaturka kościoła grała już postne pieśni. Pierwsza wiosenna pełnia niosła nadzieję ciepła i kontynuacji.
Przyszedł ostatni księżyc. Farewell moon.
Stężała skorupa ciała w chłodzie kaplicy na cmentarnym wzgórzu. „Chociaż zasmuca nieunikniona konieczność śmierci…”
Czarny nie jako kolor rozpaczy. Johnny Cash, wyjaśniając dlaczego nosił się na czarno:
„Well, there's things that never will be right I know,
And things need changin' everywhere you go,
But 'til we start to make a move to make a few things right,
You'll never see me wear a suit of white.
Ah, I'd love to wear a rainbow every day,
And tell the world that everything's OK,
But I'll try to carry off a little darkness on my back,
'Till things are brighter, I'm the Man In Black.”
Ale, jak mówi Rosanne Cash, córka, tu chodzi nie tylko o to oczywiste, lecz też o coś bardziej subtelnego, o ciemny aspekt duszy, jej mityczną noc. Smutek. Niekoniecznie czerń jako destrukcję.
Kolor, różny w zależności od kultury. Odejście. Obrzęd przejścia.
Koniec a przejście. Różnica słowa, wiary.
Doświadczenie graniczne. Czerń w opozycji do tęczy.
Wszystko nowe. The good lives on.
Wszystkie góry spokojne jak wiara cierpliwe (J. Twardowski)
Komentarze