niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
433
BLOG

śmieć z Mordoru odwiedza chwilowego sąsiada, Kantora

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

Wymykam się, by odwiedzić Kantora. Nigdy tu nie mieszkał, ale teraz jest, mimo, że umarł kilkanaście lat temu; jest w tym wszystkim, co po nim zostało. Ja też nigdy tu nie mieszkałem, a jestem. Koincydencja taka. Idę zatem w odwiedziny, jest na tyle blisko, że nie trzeba się odziewać, nie zmoknie się, przeleci ten kawałek. Wizyta ukradkiem, jakby niemożliwa, bo on od dawna w tym obrazie z gromnicą, z którego już nie wyjdzie.

Mówi jednak i dogaduję się z nim jak mało z kim. Machina miłości i śmierci – ciało – już mu nie przynależne. W witrynie którejś księgarni: „We all read dead people”. Z tymi, co jeszcze żywi i wokół nas nie bardzo się dogadujemy, za to z tymi, co już nie żyją prowadzimy ożywione dialogi.

Nie chodzi przecież o funkcję fatyczną języka, o podtrzymywanie rozmowy kroplówką nic nie wnoszących słów. O sens życia idzie, o sprawy najważniejsze, bo na inne szkoda już czasu.

Zatem Kantor, rozmówca w tej dziedzinie jakich mało. Nie da się tego głodu wymiany myśli opędzić „Moralnością pani Dulskiej”, czy jakąś narodowo-nadętą sztuką z morałem głębokim, nie wystarcza „Wesele” czy „Dziady”. Zbyt wiele się podziało od czasu ich powstania, nie sprostają. Niemożliwy już teatr możliwy, tylko teatr niemożliwy możliwy.

Potrzeba pokoiku, biednego pokoju wyobraźni, sytuacji  zerowej, rzeczy starych, zniszczonych, nieużytecznych, śmieci wreszcie.

Potrzeba zobaczyć siebie w podróży, jaką jest życie. Z ciągłym marszem, przygodą, ryzykiem, nieznanym. Przemieszczaniem się z pakunkami, walizami, tobołkami. Wieczne wędrowanie, bardziej w czasie niż w przestrzeni. Aż do wyniszczenia, wraz z upływem czasu.

Potrzeba poczucia końca. Świadomości poczucia skończoności istnienia cielesnego. Kantora Teatr Śmierci. „Emocje silniejsze niż te, które wynikają ze świadomości życia.”

I paradoks, im niżej się znajdzie, tym więcej o sobie się dowie człowiek. „Szanowni Państwo, bądźcie ze mną przez chwilę na dnie. Tam na tym dnie może się wspólnie zrozumiemy. A potem już nie schodźcie do piekieł.”

Żołnierz niosący obraz, na którym jest namalowany jak jest zastrzelony z innymi żołnierzami. Nie zagląda się bezkarnie przez okno.I owo spadanie, które jest konieczne. Nieszczęście, które odradza człowieka.

Dogadujemy się, że można człowieka – siebie – określić śmieciem i nie ma w tym niestosowności czy braku szacunku. Jest tylko konstatacja stanu: „Kiedy się jest bardzo nieszczęśliwym, wtedy w człowieku – tym śmieciu - rodzi  się kolosalna siła wewnętrzna. Należy ten swój, zdawałoby się, żałosny stan, pielęgnować. Najpierw nieszczęście, a potem – tę siłę.”

I co do wolności się porozumiewamy, że trzeba do niej intymności, cierpienia, samotni. "Wolność sztuki nie jest darem ani polityki, ani władzy. To nie z rąk władzy sztuka otrzymuje wolność. Wolność istnieje w nas, o wolność musimy walczyć sami ze sobą, w naszym najintymniejszym wnętrzu, w samotności i w cierpieniu."

Postawiłem kołnierz i przebiegłem z powrotem w deszczu. Świat, do którego wróciłem, nie był już światem, z jakiego do Niego wszedłem.

© z Mordoru

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo