niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
560
BLOG

o głupocie opozycji

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Społeczeństwo Obserwuj notkę 27

Życzenia dla opozycji usłyszałem. Lakoniczne, żeby mianowicie zmądrzała.

Jak już opozycja zmądrzeje, to w końcu pojmie, że jedyna opozycja godna tego miana niedawno opozycją być przestała. Ergo, opozycji godnej tego miana już nie ma.

Ale, ja w sumie nie o tym. O zmądrzeniu chciałem, albowiem, kiedy życzy się komuś, żeby zmądrzał, imputuje się przecie, że głupi.

Bo jaka może być opozycja, która usiłuje się znaleźć w roli należnej jedynie godnej tego miana opozycji, co opozycją być jak najsłuszniej przestała? Retoryczne to pytanie, jak mało co.

Chciałbym – jednakowoż – nie życzyć opozycji źle, czyli by zmądrzała, wprost przeciwnie: życzyć opozycji, by nie mądrzała, by pozostała głupią.

Zastanówmy się: Jak śmie opozycja na poważnie przeciwstawiać się przywróconej do jedynie słusznej roli byłej opozycji? Opozycja może albo zmądrzeć i być opozycją określaną mianem konstruktywnej (czyli nie oponować, a swoją haniebną mniejszość uznać i po pierwsze nie przeszkadzać, pożądanym zaś jest by wspomagała zgodny ruch trybów maszynerii). „Konstruktywna” oznacza, że może liczyć na koncesję, zezwolenie na byt. Tyle, że tak „zmądrzała” opozycja nie stoi już w opozycji. Zatem, zmądrzenie, jakiego się jej życzy oznacza de facto jej koniec. Jako faktycznej opozycji.

Już Erazm z Rotterdamu głupotę chwalił, ja zaś, chociaż niegodnym rozwiązać mu rzemyka u sandałów, przyznaję mu słuszność. Przyznaję, bo wiedzę tę trochę własnym życiem okupiłem.

Opozycją pojedynczą byłem lata długie. I wiem, że jedynie głupota daje opozycji siłę. Zdolność trwania, mandat na bycie. Paradoksalne, powiecie. Bycie w opozycji, trwanie w uporze niezgody jest przecie w samej swej istocie sprzeciwem. A gdy to, względem czego sprzeciw jest wyrażany głosi, że jest dobrem samym, czym jest sprzeciw wobec dobra, jeśli nie dobra zaprzeczeniem. Dobru zaś zaprzecza tylko głupiec lub człek szalony, któremu się pomieszało. Najpierw histeryzuje, miota się w bezsilności w zetknięciu z Arytmetyką Dobra, wykrzykuje, że deptane są wartości, że ponura farsa. A potem mówi swoje, póki może mówić. A inni pukają się w łeb. Ostatecznie, czasem ręką machną w chwilowym osłabieniu dobra samego: niech ma tę furtkę i trochę się wygada, wariat.

I takim właśnie jest dissenter, sprzeciwiający się. Takim mianem zostaje określony, z łatką szajbusa porusza się po świecie (jeśli się poruszać może, bo pomieszanych na umyśle należy izolować, i słuszna władza rozumie to i w wielu miejscach pięknego świata naszego tak czyni). Czy jest na tyle silny, by trwać w uporze wyrażania swego zdania odrębnego, nie znając czasowej cezury, nie mając żadnej gwarancji, że skończy się czas bycia w opozycji? Nie wiem, zapytajcie Kowalowa.

Opozycja będzie głupia, albo jej w ogóle nie będzie (już Breton mówił, że piękno będzie konwulsyjne, albo go wcale nie będzie).

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo