niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
876
BLOG

Pewniak. Na lata

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Społeczeństwo Obserwuj notkę 19

Obserwuję go od dawna, w wielkim akwarium, które utrzymujemy jako świątynię demokracji, w otoczeniu wielu różnorakich pustosłowych stworów, w habitacie uważanym za jego naturalny. Chichotliwy na ten swój osobliwy sposób, z rękami wspartymi na brzuchu, wygłaszający do adiutantów polecenia, kąśliwe uwagi, których na całe swoje niezasłużone szczęście nie słyszę (takie bogactwo myśli uchodzi niezauważone, nie zarejestrowane, umyka niczym pstrążki w górskim strumieniu pod kamienie dyskrecji). Niepomiernie zadowolony, bo przecież króluje w zatoczce swych partyjnych ław. Ale pełnego zadowolenia brak. To daje tylko pełnia. Wiadomo czego.  

Wypełzający na skałę mównicy. Drżący z oburzenia, nie wahający się użyć określeń ostatecznych, od których nie ma odwrotu, odejścia w kompromis. Dobrze zwilżony, przy tym z gotową szklanką na podorędziu, na wszelki wypadek. Szermujący bon motami, rzucający cytatami, które mało kto rozpozna. W swoim żywiole, wszyscy wokół nasłuchują, skomentują, rozwiną. Bo przecież słuchają, z uwagą śledzą, co powie. Teraz jego ruch. Uważają, bo może jest o jeden ruch od szacha. Podnosi figurę, oczy wokół wpatrzone, gdzie postawi. (W jego kręgach uważa się, że to tylko on gra w królewską grę, inni co najwyżej ciupią w trzy karty.)

Znam skądś ten głos, z lekka skrzekliwy, jakby nie do końca człowieczy. Już wiem, to z dzieł Karola. Nie, nie Marksa. „This is Chief Salamander speaking”.

Drżyjcie ludzie, oto budujemy świat po swojemu. Mówicie, że nie ma ruin i zgliszcz. Nie wiecie, że po naszemu musimy go odbudować. Nam potrzebne płytkie zatoczki, lekko zabagnione, wyspy, dużo wysp i atoli, nam potrzebne środowisko zgodne z naszą naturą. Nie będziemy udawać, że wyszliśmy na ląd. Nasz aparat oddechowy nie nadaje się do tego. Płytkie wodne środowisko, ale, na Boga, nie kałuże. Jesteśmy ponad kałuże wyżsi, nie będziemy się w nich taplać, zdani na łaskę i niełaskę dżdżu.

Zdaje się nie aspirować już do wszechmocy, z lekka zmarszczony i kurczący się. Nie grzmi: „I am the Lizard King, I can do anything”. Ale to zmyłka, w końcu nie wytrzymuje i zaczyna swoje: „imposybilny determinizm, nieekwiwalentne przejmowanie dóbr”. Gdy mówi w ten sposób, im bardziej mało jest zrozumiany, tym bardziej uwielbiany. Boski pierwiastek w nim jest – twierdzą - skoro nie rozumiemy, trzeba po prostu wierzyć.

 Jest uparty i konsekwentny. “This is Chief Salamander speaking, zwyciężymy, dostaniemy tereny do życia, na naszych warunkach.” Pewien swego. „Wybiorą, trzeba tylko kandydować, panie, wybiorą.” (jak mi radził kiedyś pewien działacz samorządowy, obecnie już na lagunach) Tego jednego można być pewnym, że jego znowu wybiorą. U żadnego „buka” nie zarobisz obstawiając to, że go wybiorą.

„Słuchajcie, ludzie, lemingi, czy jak wam tam, suche istoty bez pojęcia o potędze lagun. This is Chief Salamander speaking, obalimy ten wasz wyschły papierowy świat, do którego przywiązujecie się zgoła niepotrzebnie.”

V noci o jedné hodině skřehotal v rozhlase rozčilený hlas: “Hallo, hallo, hallo, Chief Salamander speaking! Hallo, Chief Salamander is going to speak!” A tu se ozval unavený, chraptivý, rozhněvaný hlas: “Hallo, vy lidé! Hallo, vy lidé! Hallo, vy lidé! Myslíte, že se necháme vyhladovět? Nechte vašich hloupostí! Cokoliv, co děláte, se obrátí proti vám! (ČAPEK, Karel. Válka s mloky.  20. vyd. Praha : Československý spisovatel, 1981. pp. 193-194)

(c) z Mordoru

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo