-…trzeba iść, bo jak on zostanie dalej tym prezydentem, to ziemię sprzeda.
Wszedłem na to zdanie, półgłosem w cichym przedsionku kościoła wygłoszone. Obie rozmawiające siwe, z laseczkami, w prochowcach pamiętających czasy lepsze, gdy były wyższe i nie przygarbione.
- A skąd to wiecie?
- No przecie mówili w tym radio. Maryja. Tam się dużo ciekawych rzeczy można dowiedzieć. Naprawdę warto słuchać.
- A on, ten prezes partii? Jak jej tam, PIS?
- Nie jest prezydentem. To Komorowski jest. A Duda kandyduje. On zwykłym posłem był, teraz żeby tej ziemi nie sprzedali kandyduje.
- To Duda nie jest prezydentem?
- Nie. Dlatego trzeba iść, na niego głos oddać. Idźcie, każdy głos się liczy.
Odemknęły ciężkie drzwi przedsionka, grube drewno przytłumiło dalszą część rozmowy, toczonej już na zewnątrz. Gdy wychodziłem, kończyły już.
- To z Panem Bogiem.
- Z Bogiem.
(c) z Mordoru