niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
477
BLOG

miss Nepal, jakich tysiące

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Polityka Obserwuj notkę 0

Wiem, nie macie Państwo czasu. Tyle naprawdę ważnych zdarzeń wokół, gorący kampanijny okres. Kto by się zajmował nieszczęściem gdzieś daleko. No, chyba że na zasadzie sensacji, taki nagłówek choćby: „Google executive died while climbing Mt. Everest during the massive Nepal earthquake on Saturday”.

Bo nieszczęście ma swoją gradację, szczególnie dla gapiów. Tragedia pojedynczego człowieka, przygniecionego ruinami własnego domostwa – kogo to może obchodzić? Ale bogaty gościu, z kaprysem by wejść na Everest, dający przecież swoim kaprysem pracę i środki do życia „tubylcom” czy „krajowcom” (wybierzcie sobie odpowiadające Państwu słowo), i taki stał się ofiarą trzęsienia, no, to jest news. Tubylec musiałby parędziesiąt godzin pod gruzami wytrzymać i żywym zostać wydobyty, by zasłużyć na wzmiankę w światowych mediach.

Nepal i tak ma szczęście w nieszczęściu. Bonus w postaci piękna kraju, gór które przyciągają ludzi na trekking i wspinaczkę. Dzięki temu są szanse, że nie pozostanie zapomniany, sam na sam ze swoją tragedią, po której i tak przyjdzie mu się dźwigać latami.

Nie macie Państwo czasu, zajmujecie się swoją ojczyzną – pępkiem świata. Nie będę się narzucał z opowiadaniem o Nepalu, który gdzieś tam, a tu kolejny dzień zmagań naważniejszych i jedynych godnych uwagi: Polaka z Polakiem. Przy czym na tytuł Polaka zasługuje jeden. Do tego jeszcze - jest przecież tylko jedno nieszczęście, to sprzed pięciu lat, uczyniliście z niego matkę wszystkich nieszczęść.

Jedno zaledwie mgnienie pozostawię. Wjechałem do Nepalu od południa, wczesnym rankiem, przez drogowe przejście graniczne z Indiami – malowniczą a przecież boleśnie realną gmatwaninę ludzkiego tłumu i pojazdów. Potem jechaliśmy jakiś czas równinnym południem kraju, ciepłym, tropikalnym. Zatrzymaliśmy się na postój, gdy zza bujnej roślinności wychynęły pierwsze białe zjawy. Niektórzy upierali się, że to chmury, tak nierzeczywiste im się zdały ośnieżone szczyty. Po drugiej stronie drogi stała Ona, miss Nepal jakich tysiące. Smukła, o rysach rzeźbionych wiatrem, ostrym powietrzem, trudnościami egzystencji, tajemnicza, z lekkim uśmiechem (mimo wszystko). Epitoma kraju trudnego do życia, w trudnym miejscu świata, który uchylił przede mną na krótko rąbka swej esencji. Myślałem kiedyś, że jeśli gdzieś jeszcze chciałbym powrócić, to tam.

(c) z Mordoru

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka