niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
602
BLOG

Katmandu

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Polityka Obserwuj notkę 0

Trochę poznałem jego zaułki i dziwny rytm życia. Górali, którzy stanęli nagle oko w oko z cywilizacją z zewnątrz. Najbardziej lubiłem je rano, gdy budziło się i brzask je obejmował. Zjeżdżali się ludzie z okolicy, którzy od miasta spodziewali się odmiany swego losu. Zostawiali za sobą tradycyjne bytowanie, odcinali je jakby powodowani koniecznością, na przedmieściach zostawiali pępowinę.

Próbowali znaleźć się w nowym świecie, a on przynosił im perkaliki, obcojęzyczne nadruki na koszulkach, klapki na bose stopy, smog nad doliną, alkohol (nieodmiennie), pracę przy obsłudze leisure industry. Białe góry patrzyły z dala na to, co się działo, nieme, bezradne. Patrzyły, co robią z nimi ideologie, trendy, rynkowa gospodarka. Czegoś pragnęli, wiele stracili bezpowrotnie. Postęp – mówicie – jest nieunikniony.

Katmandu zadrżało. Niektórzy powiedzą, że bogowie z białych gór, inni wyśmieją, że zabobon. Przesuwają mi się przed oczami kolorowe tanki  opowiadające o bogactwie starej religii, zapachy jedzenia mieszają z dymami kadzidełek. Pagodowate dachy przypominające, że Chiny blisko.

U mnie niedawno ziemia drżała o połowę słabiej z antropogenicznych powodów. Bezradność, gdy pomruk żywiołu trzęsie domostwem. Poczułem się drobiną. A potem dowiedziałem, że dwu zostało tam, pod ziemią.

Posyłam im swoje myśli. Tym w Katmandu, tym tu pod ziemią. Jakbym sypał mandalę  z kolorowych piasków. Mówicie, że to bez sensu. Nie zgadzam się. Chaosowi trzeba cierpliwie nadawać harmonijną formę.

(c) z Mordoru

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka