niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
342
BLOG

konflikt

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Społeczeństwo Obserwuj notkę 10

Wracam do niektórych filmów. Na przykład do początkowej sekwencji z „Maratończyka” (”Marathon Man”) Johna Schlesingera. Wstęp do filmu, a przy tym osobna nowelka jakby, mikro-opowieść mająca cechy uniwersalnej przypowieści.

Najlepiej oglądać to bez dźwięku. Pantomima. Chiński teatr cieni. Lepiej też nie zawieszać wzroku na ustach, można coś odczytać z ruchu warg – umiejętność ta rozwija się we wczesnym dzieciństwie.

Zdecydowanie najlepiej bez dźwięku. Bez soczystych przekleństw, sążnistych oskarżeń. Bez historycznego tła, bez kontekstu w didaskaliach. Sam wypreparowany konflikt. Narastający, aż do zakipienia.

Wtedy nabiera uniwersalności. Nie chodzi o racje, chodzi o konflikt. Ten nie mija, mimo upływu lat, mimo zmiany miejsca odbywania się. Ogląda się siebie w lustrze, groteska awantury starszych panów, przed którymi niedługo wrota śmierci. Nasz konflikt, nad którym codziennie zachodzi słońce,  następnego dnia znów wstaje, a on trwa. Nasz wylew pretensji wzajemnych, nie do siebie samych. Zero refleksji, wejrzenia w głąb siebie.

Gniew, nad którym słońce nie zajdzie do końca naszych dni. Kultywowanie niesnasek i sporów. Znowu elekcyjna gra: kto kogo. Pędzimy, wygrażając sobie pięściami, miotając co lepsze kąski czteroliterowe, kąsając się zapamiętale. Ani przez myśl nie przejdzie, dokąd tak pędzimy, broń Bóg przed myślą że ku nicości, wiecznej klęsce niewykorzystanych sposobności. Gdy wyjedzie z boku cysterna z ropą, pomyślimy że to nie dzieje się naprawdę, że to tylko reklama społeczna, zachęcająca do zdjęcia nogi z gazu. Więcej już nie zdążymy pomyśleć. (C)

 

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo