niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru
815
BLOG

28 (perkal i paciorki)

niziołek z Mordoru niziołek z Mordoru Gospodarka Obserwuj notkę 15

 

Emblematy kolonialnego wyzysku: perkalowe sukienczyny i paciorki, w zamian za kość słoniową, mahoniowe pnie, niepowtarzalne rękodzielnicze wyroby. Złote samorodki, bursztyny, brylanty, wymieniane przez jakiegoś Kurtza, szaleństwem obrosłego w faktorii daleko w górze rzeki, pustego w środku, bez rdzenia wartości, hollow at core.

 

Znosimy, co mamy najlepszego. Sami tak chcemy, jeżeli jeszcze potrafimy czegoś sami chcieć, wolą własną, nie urabianą nad- czy pod-progowo, frezowaną - z naszą zgodą bezgłośną - równo z progiem. Wartością pożądaną są dla nas te wyroby masowego przemysłu, zgrabnie maszynowo obrobione i sporządzone. Robimy to z własnej woli, znosimy z wielkim wysiłkiem, bo pragniemy owych obłych idealnie paciorków, tempomatów i czujników parkowania, wielkich ekranów w trzy D, lifebooków dopieszczonych przez masom przychylnych designerów , ekspresów do kawy na kapsułki, lodówek czy lokówek które mówią, zmywarek które myślą, maszyn Trurla.

 

Dorzucamy na stos coraz to nowe skórki, ściągane z wartych wyprawki zwierząt, wydobywanych ze zmyślnie wcześniej zastawionych pułapek w trakcie mozolnych obchodów. Nieubłagany ciężarek na drugiej szali ciągle nie pozwala jej drgnąć.

 

Kolory perkalowej sukienki dla wybranki, na wieszaku prêt-à-porter kuszą. Nam wciąż wydaje się, że ścigamy realną zjawę wyjątkowości, haute couture, której – jak nieustannie nas zapewniają – jesteśmy z pewnością warci. Żegluga niepewna naszych dusz, ku doczesnemu spełnieniu. Drążymy, aż do wydrążenia własnego wnętrza, uduszenia duszy, jedynego co mamy.

 

Coraz nas więcej, wszędzie ciasno jest, nie można oddychać swobodnie, nie można umrzeć godnie. A przecież coś specjalnego nam się należy, za naszą harówkę od szarówki do szarówki, wojny co pochłonęły naszych przodków, pańszczyznę, katorgę, razy wymierzone nahajką czy milicyjną pałą, nędzne spłachetki naszych piaszczystych zagonów.

 

Znosimy ze strychów opajęczynione kołowrotki prababć, ocalone w tułaczkach napisane i zapalone ręką starego mnicha ikony przodków, rzeźbione w wiśniowym drzewie fajki dziadków. Opędzamy nimi nowe wygenerowane w nas potrzeby – kolorowej tabliczki ze zmienną treścią, przenośnego centrum rozrywki instant, gdzie potem zładowujemy (bez skrupułów drachnięte) cyfrowe pliki mediów multi. Prawa do darmowego do nich dostępu bronić będziemy do upadłego, w maskach Guya Fawkesa, skacząc na zimnie z oburzenia, że mogłoby nam tego zabraknąć. Nie, nie zabraknie.

 

Chociaż nikt nas nie batoży, zwlekamy się szarym świtem, sprzedajemy za kolejne dychy nasz czas. Szybciej lub wolniej – w zależności od kwalifikacji, sprytu, ustawienia, czy niechętnego nam losu - tyka licznik tych dych, odmierzanych fenickimi miarkami. Trade in your hours for a handful of dimes.

 

Kiedy duchota, zgęstnienie tego klimatu doskwiera nam już niemożebnie, włączamy wiatrak internetowych dyskusji. Miele on powietrze w rozpaczliwej daremności wywołania przewiewu, wzbudzenia boskiego oczyszczającego powiewu przemian. Nie stać nas na tymczasową zmianę klimatu szybkim odrzutowcem, ulegamy iluzji odświeżenia. Łopatki wentylatorka chłodzącego nasz system mielą - niczym łopaty zawieszonego pod sufitem dusznego pokoju gdzieś w tropikach wentylatora – ciągle to samo powietrze; mylą się nam z łopatami wirnika helikoptera, nadlatującego z pomocą. Modlitewny młyn nieustannie rzucanych argumentów ad hominem, odsądzania od wiary i rozumu wszystkich bez wyjątku adwersarzy, przekleństw miotanych w przekonaniu, że na tym właśnie polega najświętsza wolność słowa.

 

Pan Kurtz – pogodny i pogodzony z losem święty sadhu, a zdaniem niektórych szaleniec - uśmiecha się, z pewną życzliwością i cieniem troski na obliczu. Wie przecież lepiej, że cywilizacja niosąca nam cargo postępu ma wiele faktorii, podobnych jego faktorii, wielu – prywatnie krewniaków duchowych Rimbaud – w nich rezyduje. I zawsze wynajdą playstations, pepesze, piórka, perkaliki czy paciorki, z których skonstruują łapacze naszych snów, pułapki marzeń.

inkszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka